Czy Twoje zachowanie jest zdrowe?Ludzie są omylni i polegają na postrzeganiu rzeczywistości, które często jest zniekształcone. Przykład? Jan popełnił błąd i szef mocno się na nim zawiódł. Jakie myśli przewijają się przez jego głowę w tym momencie i w ciągu najbliższych dni lub nawet miesięcy? Np: Jestem do niczego, nigdy nic nie potrafię zrobić dobrze, zawsze muszę coś zepsuć. Na czym polega jego mylne postrzeganie? Jan generalizuje i postrzega rzeczywistość w sposób czarno - biały. Niestety, nasz umysł lubi pójść na skróty, bo po co tracić czas na analizę skoro można wypluć jakieś ogólne, nawijające się naprędce słowa nic, nigdy, zawsze. W zdrowym, czyli racjonalnym zachowaniu potrzebujemy zakwestionować te generalizacje. Czy naprawdę niczego Jan nie robi dobrze, czy na pewno zawsze popełnia błędy? Wiemy, że nie a jednak w jego głowie pojawiają się właśnie takie słowa i co gorsza - Jan traktuje je śmiertelnie poważnie i w dłuższym czasie zaczyna popadać w depresję i niechęć do samego siebie! Niestety, słowa mają moc, nie można ot tak myśleć sobie negatywnie bez konsekwencji dla naszego zdrowia, ponieważ konsekwencją tych myśli są nasze emocje, które warunkują to, jak postrzegamy siebie i świat oraz czy w efekcie wiedziemy życie zdrowe i szczęśliwe. Cała lewa półkula mózgu odpowiada za myślenie logiczne i całą semantykę, jakiej używamy - skoro aż połowa mózgu dedykowana jest słowom i nazywaniu to chyba może to mieć ogromne znaczenie dla tego, jak potem funkcjonujemy? W terapii, pracujemy nad zmianą sposobu myślenia po to, aby bardziej racjonalnie i realnie postrzegać rzeczywistość, co prowadzi do poprawy naszego zdrowia emocjonalnego i zadowolenia z życia. Zdrowe zachowanie to zachowanie racjonalne. Oczywiście to, co jest racjonalne dla jednej osoby, nie musi być racjonalne dla drugiej. Są to takie myśli, postawy i zachowania oraz wypływające z nich emocje i działania, które odpowiadają pozytywnie na przynajmniej 3 z wymienionych poniżej pytań zdrowego myślenia: 5 pytań zdrowego myślenia:
Kiedy ulegasz negatywnemu myśleniu, które nie jest w żadnej mierze konstruktywne - zadawaj sobie powyższe pytania. Dodam, że nie zachęcamy tutaj do myślenia pozytywnego - ale myślenia realnego oraz krytyki konstruktywnej. Zamiast mówić do niczego się nie nadaję, zastanów się nad faktami. Co konkretnie poszło “nie tak” i co możesz zrobić lepiej na przyszłość? Być może świetnie idzie Ci z innymi zadaniami natomiast w jakimś konkretnym obszarze rzeczywiście potrzebujesz nauczyć się czegoś więcej i poprawić swoje wyniki. Postrzeganie realne, oparte na faktach prowadzi do realnych rozwiązań - używanie przymiotników i wyolbrzymień prowadzi do depresji i załamania. Inaczej czujemy się jak powiemy jestem głupi a inaczej jak powiemy, to co zrobiłem nie było najmądrzejsze, na przyszłość będę bardziej uważał. Pierwsze określenie to ocena i etykieta, nic konstruktywnego nie da się z tym zrobić natomiast skutecznie popsuje to nam humor i przeniesie się na pozostałe obszary życia. Drugie określenie prowadzi nas do konkretnych rozwiązań, a w efekcie poprawy jakości życia, samorozwoju i dobrego samopoczucia. Zdrowe myślenie to zdrowe emocje i satysfakcjonujące życie.
0 Komentarze
Dopóki śmierć nas nie rozłączy… Ale czy na pewno? Niewątpliwie większość z nas miała w życiu okres kiedy marzyliśmy o tej jedynej, najważniejszej osobie, która będzie nas kochać przez resztę życia. Narzeczeni pobierają się ślubując sobie miłość w zdrowiu i chorobie, smutku i radości… Czy zawsze kochamy tak samo? Dlaczego związki się rozpadają? Na jakie fazy możemy podzielić życie w związku? Odpowiedzią może być przedstawiona poniżej teoria prof. Bogdana Wojciszke. IntymnośćIntymność to pierwszy z tych trzech składników bez którego istnienia nie możemy mówić o związku - jest ona równoważna z takimi działaniami partnerów, kiedy mogą oni poczuć nie tylko swoją bliskość, ale też przywiązanie, czy zależność od siebie nawzajem. Intymność to stan w którym partnerzy uczą się siebie i potrafią sprawiać sobie wzajemnie przyjemność. Wytwarzany jest wtedy hormon (tu neuroprzekaźnik) więzi - oksytocyna, który wrasta podczas rodzenia się zaufania nie tylko do partnera ale i do samego siebie. Wynikiem intymności jest wsparcie społeczne, które chroni nas przed stresem. Przeprowadzono badanie w którym udział brały kobiety po stresujących wydarzeniach, u 40% z nich rozwinęła się depresja, ponieważ nie miały wsparcia w partnerze. Zaś te które wsparcie otrzymały chorowały aż cztery razy rzadziej. Ponieważ intymność jest ściśle związana z umiejętnościami komunikacji, poczuciem wzajemnego zrozumienia oraz dawania sobie wsparcia jej dynamika jest łagodna - rośnie powoli i jeszcze wolniej opada. Według badań na intymność składają się: - pragnienie dbania o dobro partnera, - przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu, - szacunek dla partnera, - przekonanie, że można nań liczyć w potrzebie, - wzajemne zrozumienie, - wzajemne dzielenie się przeżyciami i dobrami, zarówno duchowymi, jak i materialnymi, - dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia, - wymiana intymnych informacji, - uważanie partnera za ważny element własnego życia. Czy pamiętasz jak szczególnie na początku związku szalałeś za swoim partnerem, jakie budził w Tobie pożądanie? A co z emocjami? Jest prawie pewne, że była to mieszanka pozytywnych emocji takich jak na przykład zachwyt, czy radość, z domieszką negatywnych: bólu, niepokoju, czy tęsknoty. Samotne dni się dłużyły a chwile razem obfitowały w miłosne uniesienia. Towarzyszyło im uczucie podniecenia, poszukiwania zbliżenia. Dominującym elementem namiętności są różnej postaci pragnienia i kontakty seksualne. To co może stać obok, to szukanie poczucia sensu życia, czy potrzeba dowartościowania. Po czym możemy poznać, że to właśnie namiętność? Serce bije Ci szybciej, pragniesz fizycznej bliskości, dostajesz zastrzyk energii, chcesz dotykać, pieścić i całować. Wytwarzana jest wtedy dopamina - hormon szczęścia. Co więcej jej poziom wzrasta gdy przyglądamy się twarzy partnera. Jednak to wszystko (emocje, uczucia i pragnienia składające się na namiętność), mają gwałtowny początek i równie szybki koniec. Im większa namiędność tym więcej zachowań które ją nasilają. Jest to jednak nieodłączny okres w związku. Co ciekawe, często porównywana jest do uzależnienia od alkoholu, czy narkotyków. Nie poddaje się ona rozumowi i woli zakochanych. Spotkać się wtedy możemy również z idealizacją partnera, która jest korzystna, ponieważ Ci którzy idealizują siebie nawzajem często zmieniają swoją relację w stały związek, o którym kilka słów w dalszej części. ZaangażowanieA co z zaangażowaniem? To ten moment, kiedy myślimy i działamy tak, by związek przerodził się w trwałą relację. Dokładamy też wtedy różnych starań by utrzymać go pomimo napotykanych przeszkód. Tu podejmujemy już świadome decyzje. Silne zaangażowanie partnerów może być kluczowe w relacji miłosnej, ponieważ podtrzymuje związek. Jest to najbardziej stały jego komponent, a kiedy zaczyna go brakować dochodzi do jego rozpadu. Poniższy rysunek przedstawia dynamikę składowych związku, oraz podział na fazy życia w nim. Niewątpliwie miłość zmienia się podczas trwania związku. Wyróżniamy jej sześć faz. Sześć faz miłości1. Zakochanie (tylko namiętność)Czy miałeś kiedyś poczucie, że to co cię spotkało to wielka miłość, a inni uświadamiali cię że to tylko zakochanie? Gdzie jest ta granica i czym różnią się te dwa terminy? Zakochanie jest opisywane nierzadko jako “intensywny stan uczuć” ale i “szybko przemijająca choroba”. Jest ono ślepe i krótkotrwałe, daje silne poczucie szczęścia. Jest też zarazem egoistyczne - skupia się bowiem na tym kto kocha, a nie na tym kto jest kochany. Zakochanie nie musi być pierwszą fazą miłości - przypływ namiętności a następnie intymności może się zdarzyć nawet po długiej znajomości. Według badań faza ta trwa około roku. Jeśli byłeś zakochany możesz pamiętać jak czułeś się na początku związku. Czy pamiętasz tę tęsknotę? Kluczowym elementem w wejściu do następnej fazy związku są pragnienia jak najczęstszych kontaktów z partnerem. Ta zaś pociągała za sobą rozwój intymności, a jeżeli owa się pojawiła oznaczało to wejście w drugą fazę związku - romantyczne początki. 2. Romantyczne początki - (namiętność i intymność) Faza zazwyczaj trwa krótko (ok 2 lat) i jest mniej burzliwa od zakochania. Wszystko to za sprawą poczucia połączenia namiętności z intymnością, co sprawia, że mamy skłonności do utrzymania i rozbudowy relacji. Partnerzy darzą się zaufaniem. Pojawia się wtedy zaangażowanie w utrwalenie związku, które sprawia że staje się on związkiem kompletnym. 3. Związek kompletny - (namiętność, intymność i zobowiązanie) Tak jak z pewnością udało ci się zauważyć większość związków (szczególnie wśród młodych osób) rozpada się jeszcze przed tą fazą. Związek ten trwa tak długo, jak długo uda się utrzymać partnerom intymność małżeńską. Jeżeli się to stanie to jest to ostatnia faza udanej relacji miłosnej. Budujące jest tu poczucie bezpieczeństwa, przywiązanie do siebie, wzajemna akceptacja czy też wsparcie. Wszystko to sprawia, że czujemy się szczęśliwi. To zazwyczaj w tej fazie tworzymy plany o założeniu rodziny. Trzy pierwsze fazy dzieją się same. Kolejne wiążą się z walką by powstrzymać spadek intymności. 4. Związek przyjacielski - (intymność i zobowiązanie, ale brak namiętności) Na pewno znasz dłuższe związki w których partnerzy przypominają raczej dobrych przyjaciół niż namiętnych kochanków? Właśnie - ich codziennym dniom towarzyszy co prawda satysfakcja ze związku, ale jest on zbyt przewidywalny (tak jak zachowanie partnerów). Nie ekscytują się oni tak bardzo jak wcześniej na swój widok i perspektywę czasu spędzanego razem. Wszystko to wpływa na rozwój rutyny i nudy w relacji, którą zbudowali Trzeba jednak dodać, że jeżeli będziemy dbać o taki związek będzie on trwać do końca życia. 5. Związek pusty - (zobowiązanie, ale już bez intymności) Kiedy nie ma namiętności w związku i brak jest intymności z partnerem łączyć nas będą tylko zobowiązania. Czy znasz pary z długim stażem, które są ze sobą dlatego, że mieszkają w domu który wspólnie kupili i urządzili? Ponieważ każdy z nich ma tam swoje miejsce do którego jest przywiązany i w którym czuje się bezpiecznie? Ludzie ci są ze sobą z przyzwyczajenia, często też dlatego, że ich sytuacja ekonomiczna (razem) jest stabilna. Brak jest tam jakiegokolwiek zaangażowania, dbania o siebie, czy intymności (bo namiętności już dawno nie ma, a tam (jak dowiedzieliście się powyżej) gdzie nie ma namiętności - nie ma związku). Nie ma również chęci, by cokolwiek naprawić. Często bywa też tak, że partnerzy znajdują sobie innych partnerów, chyba, że brak im wiary, w to, że są warci miłości - skoro ich związek się rozpada (lub wiara kościoła nakazuje mieć jednego partnera przez całe życie). 6. Rozpad związku Jeśli partnerzy mają tyle odwagi i siły by zakończyć związek może się okazać, że jest nowy etap w życiu tych dwojga ludzi. Związek pusty jest niesamowicie niesatysfakcjonującym etapem życia, a przecież każdy z nas zasługuje na miłość - na to by być kochanym, ale i kochać. Uwaga! Pułapki Pułapka świętego spokoju:
Unikamy sytuacji konfliktowych co wiąże się z zanikiem ekscytacji w związku, a tam gdzie ekscytacji nie ma, nie ma uczuć. Pułapka sprawiedliwości Kiedy obdarowujemy partnera, a on to odwzajemnia, jest nam oczywiście w pewnym sensie dobrze i nie ma w tym nic złego, ale działa to też w drugą stronę. Gdy dzieje się coś złego, często poddajemy się zasadzie “oko za oko, ząb za ząb”. Pułapka dobroczynności Im więcej dobra stale dajemy partnerowi, tym bardziej jest to niedoceniane w późniejszym okresie związku. Na przykład jeżeli często komplementujemy partnera z biegiem czasu przestanie to doceniać, a doceni słowa sąsiadki która powie jej/jemu (ten sam) komplement. Miłość to jedno z najpiękniejszych uczuć, jakich możemy doświadczyć w życiu - warto więc o nią dbać i ją pielęgnować. Dr William Van Gordon, doktor psychologii kontemplacyjnej na Universytecie Derby Online Learning, bada, w jaki sposób możemy być uzależnieni od siebie - i wystawia czytelników na próbę. Dr William Van Gordon - 22 marca 2019 r Na całym świecie obserwujemy przykłady problemów zdrowia publicznego pojawiających się wśród coraz większej liczby ludzi. Należą do nich otyłość, problemy ze zdrowiem psychicznym, brak aktywności fizycznej i problematyczne spędzanie czasu wolnego, takie jak korzystanie z mediów społecznościowych, granie w gry wideo i korzystanie z telefonu komórkowego. Obawy związane ze zdrowiem publicznym są często określane jako odrębne kwestie, ale chociaż problemy te z pewnością wpływają na ludzi na bardzo różne sposoby, wydają się wskazywać na bardziej systemowy problem, który jest prawdopodobnie napędzany przez nowoczesny materialistyczny i oparty na technologii styl życia. Zgodnie z nową teorią psychologiczną, którą opracowałem, zwaną ontologiczną teorią uzależnienia, kluczowym elementem leżącym u podstaw problemu, wydaje się być rosnąca skłonność ludzi do uzależniania się - od siebie samych! Do niedawna społeczność naukowa ogólnie akceptowała, że istnieją dwie podstawowe kategorie uzależnień: uzależnienie chemiczne (np. Uzależnienie od narkotyków i alkoholu) oraz uzależnienie behawioralne (np. Uzależnienie od hazardu, pracy lub gier komputerowych). Jednak uzależnienie ontologiczne odzwierciedla nową, trzecią kategorię uzależnienia, która pojawia się, gdy osoba uzależnia się od swoich przekonań dotyczących tego, kim myśli, że jest i jak myśli, że istnieje. W istocie uzależnienie ontologiczne oznacza, że osoba staje się „uzależniona od siebie”. Przywiązanie do „Mnie, mój i Ja” Kluczową zasadą ontologicznego uzależnienia jest to, że ego może przybierać różne formy, tak że ludzie, którzy na pozór nie wydają się mieć dużego ego, mogą nadal mieć wyraźne z nim problemy. Na przykład, podczas gdy łatwo jest skojarzyć narcyza lub kogoś z kompleksem wyższości z posiadaniem wielkiego ego, osoba z kompleksem niższości mogłaby również mieć zakorzenione problemy z ego, ponieważ nadal może myśleć w kategoriach „Ja, mój i ja” (np. taka osoba może myśleć w stylu „Nie jestem tak dobry jak ta osoba” lub „ci ludzie są lepsi ode mnie”). Podobnie, tak zwana troskliwa osoba wykonująca akt dobroci może normalnie nie być kojarzona z posiadaniem dużego ego, ale zgodnie z ontologiczną teorią uzależnienia wiele zależałoby od tego, czy w głębi duszy faktycznie liczyli na jakiś zysk, nagrodę lub uznanie. Tak więc ontologiczna teoria uzależnienia wymaga ponownej oceny aktualnego naukowego rozumienia ego, w tym w kategoriach zarówno wulgarnych, jak i subtelnych sposobów, w jakie ego może kierować naszymi wyborami, myślami i zachowaniami. Media społecznościowe i ego Oprócz chęci zrozumienia więcej na temat tego, w jaki sposób ego może ograniczyć nasz potencjał do wzrostu i rozkwitu jako istot ludzkich, innym czynnikiem, który skłonił moje badania nad uzależnieniem ontologicznym, była obserwacja, jak w nowoczesnym społeczeństwie napędzanym technologią wydaje się, że budujemy nowe warstwy ego, które dla niektórych ludzi może dodatkowo zaciemniać ich zrozumienie tego, kim naprawdę są. Na przykład, korzystając z mediów społecznościowych, ludzie mogą zbudować kolejną warstwę ego, która opiera się na polubieniach, udostępnieniach i obserwujących, ale nie odzwierciedla to dokładnego przedstawienia prawdziwej natury danej osoby. W ten sposób problematyczne korzystanie z mediów społecznościowych może powodować, że ludzie doświadczają uzależnienia ontologicznego na wyższym poziomie nasilenia. Rzeczywiście, jeśli bezmyślnie wchodzimy w interakcje z mediami społecznościowymi i technologiami, zamiast ich używać, zaczynają nas wykorzystywać. Pozostawia nam to niewiele czasu i miejsca na zbadanie prawdziwej natury nas samych i ma tendencję do dalszego zniekształcania naszego postrzegania rzeczywistości. Uzależnienie od siebie staje się wyczerpujące po pewnym czasie i wydaje się, że im bardziej jesteśmy pochłonięci sobą, tym bardziej jesteśmy wyczerpani i tym bardziej oddalamy się od możliwości ogarnięcia wszystkiego, co ma do zaoferowania obecna chwila. . Być może analogia fali i oceanu jest użytecznym sposobem dalszego wyjaśnienia tej koncepcji. Jeśli fala złapie się w sobie i zacznie przywiązywać się do idei bycia falą, to zmniejsza prawdopodobieństwo, że zda sobie sprawę, że oprócz tego, że jest falą, jest też nieodłączną częścią całego oceanu. Nowe spojrzenie na „indywidualność” Większość zachodnich modeli psychologicznych odnoszących się do funkcjonowania człowieka zakłada, że jaźń istnieje jako identyfikowalna i niezależna jednostka. Jednak ontologiczna teoria uzależnień oferuje nowe spojrzenie na „osobowość” i stwierdza, że my (a właściwie wszystkie zjawiska) nie manifestujemy się jako odrębne, samodzielne byty, ale opieramy się na niezliczonych przyczynach i warunkach naszego istnienia. Na przykład, ludzkie ciało jest zależne od wiatru, rzek, oceanów, roślin i zwierząt - my wdychamy wydech innych osób, a oni wydychają nasz wdech. Fakt, że zjawiska są zasadniczo ze sobą powiązane (tj. Do tego stopnia, że nie istnieją identyfikowalne granice), oznacza, że mają one naturę „nie-ja”. Innymi słowy, jesteśmy „puści” z wrodzonej istoty jaźni, ale jesteśmy „pełni” wszystkich rzeczy. Zgodnie z ontologiczną teorią uzależnień, wierząc, że istnieją zarówno w sposób naturalny, jak i niezależny, jednostki cementują swoje poczucie siebie do tego stopnia, że odnoszą się do siebie jako centralnego elementu świata, w którym wszystkie inne formy życia, przedmioty i koncepcje są uważane za mniej ważne. Postrzeganie świata w ten sposób oferuje nagrodę w postaci pewniejszego poczucia własnej osobowości i to właśnie ten mechanizm nagrody stopniowo prowadzi niektórych ludzi do uzależnienia od siebie. Dziesięć pytań do oceny uzależnienia od siebie Poniższe dziesięć pytań pomoże ci zastanowić się, w jakim stopniu ego rządzi twoimi wyborami, myślami i zachowaniami. Odpowiedz na każde pytanie, odpowiadając na jedno z poniższych: '' nigdy '', „rzadko”, „czasami”, „często” lub „zawsze”, a następnie oceniaj swoją odpowiedź następująco: '' nigdy '' = 1, '' rzadko '' = 2, '' czasami '' = 3, '' często '' = 4, '' zawsze '' = 5. Jak często w ciągu ostatniego roku… 1. Zastanawiałeś się, jak możesz zwiększyć swoje bogactwo, status lub majątek? 2. Czułeś, że miałeś rację, a inni się mylili? 3. Zostałeś obrażony? 4. Czułeś się lepszy lub gorszy od kogoś innego? 5. Nie byłeś w stanie uwolnić się od sytuacji po tym, jak inni doradzili Ci, aby to zrobić? 6. Zastanawiałeś się, jak inni Cię widzą lub co myślą o Tobie? 7. Żałowałeś po zrobieniu czegoś dobrego? 8. Przedkładać własne interesy przed interesami innych? 9. Czułeś, że musisz się bardziej zająć, aby uniknąć samotności? 10. Stajesz się zmęczony, zestresowany lub źle się czujesz z powodu zachowywania pozorów? Interpretacja wyników Maksymalna liczba punktów: 50 Minimalna liczba punktów: 10 Wysokie wyniki wskazują na wyższy poziom przywiązania do siebie a uzyskanie 4 punktów lub więcej w co najmniej sześciu z dziesięciu pytań może wskazywać na uzależnienie ontologiczne. Powyższy artykuł został przetłumaczony przez Veronikę z Przestrzeni Psyche. Przygotowane tłumaczenie może być powielane dalej pod warunkiem podania linku do niniejszej strony.
Link do oryginału w j. angielskim na stronie Uniwersytetu Derby: https://www.derby.ac.uk/blog/understanding-ontological-addiction/ Rozwód to trudna sytuacja nie tylko dla dorosłych. Gdy, w rodzinie obecne są dzieci, również one będą musiały borykać się z jego konsekwencjami. Wyprowadzka jednego z rodziców, zmiana miejsca zamieszkania, ograniczenie kontaktów z ojcem lub matką to bolesne doświadczenia. Niekiedy, dziecko jest też świadkiem kłótni i napięcia, które towarzyszą rozstaniu rodziców lub je poprzedzają. Rozwód sprawia, że dziecko traci poczucie bezpieczeństwa, czuje, że dotychczas znany, beztroski świat dzieciństwa przestaje istnieć. Właśnie dlatego, jednym z wyzwań, dla partnerów, którzy podjęli decyzje o rozwodzie jest wypracowanie kompromisu dotyczącego przyszłości dziecka i przywrócenie równowagi w jego życiu.
Z pewnością może być to prostsze, jeśli małżonkowie zgodnie podjęli decyzję o rozwodzie. Nie bez znaczenia jest również atmosfera, która towarzyszy rozwodowi. Silne emocje, wzajemny żal i pretensje mogą utrudniać wzajemną komunikację i dialog dotyczący dobra dziecka. Często w takich sytuacjach, rodzice nie są gotowi na wzajemne ustępstwa, które pozwoliłyby szybciej osiągnąć porozumienie. Tymczasem, jego wypracowanie, ułatwi dziecku akceptację trudnej sytuacji i pozwoli zminimalizować poczucie straty. ŻAŁOBA DZIECKA PO ROZWODZIE Proces oswajania się przez dziecko z rozstaniem rodziców można porównać do żałoby. Jej pierwszym etapem jest zaprzeczenie. Dziecko nie akceptuje rozwodu rodziców, nie chce o nim rozmawiać. Staje się wycofane, może uciekać w świat dziecięcych fantazji. Drugi etap to złość. Dochodzi do niego, gdy dziecko zaczyna rozumieć, że jego rodzice rzeczywiście mogą się rozstać. Pojawiają się silne emocje, które potęgują poczucie zagrożenia i niepokój. Dziecko obwinia się za rozwód rodziców i uważa, że to jego zachowanie doprowadziło do rozstania. W trzeciej fazie pojawia się nadzieja. Dziecko wierzy, że rodzice porozumieją się i zrezygnują z podjętej decyzji. Może sądzić, że poprawa jego zachowania pozytywnie wpłynie na relacje między rodzicami, ucieka w świat fantazji, wyobraża sobie dom z obojgiem rodziców. Później następuje etap przygnębienia. Dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, że opiekunowie podjęli ostateczną decyzję. Zauważa, że ich rozstanie nie było przejściowe – rodzice mieszkają osobno, być może zaczynają angażować się w nowe relacje. Traci nadzieję, staje się apatyczne lub agresywne. Pojawia się poczucie beznadziei. W końcu następuje końcowy etap – pogodzenie się ze stratą. Dziecko zaczyna akceptować sytuacje, w której się znalazło. Uczy się mechanizmów, które pomogą mu odnaleźć się w nowej sytuacji. Dzięki temu pomału odzyskuje równowagę i poczucie bezpieczeństwa, które zostało zachwiane przez rozwód rodziców. Aby dziecko doszło do ostatniego etapu żałoby po rozwodzie swoich rodziców i pogodziło się ze stratą niezbędna jest pomoc dorosłych. Wspierający i wyrozumiali opiekunowie mogą sprawić, że rozwód nie zostanie zapamiętany przez ich pociechę jako traumatyczne przeżycie. Mimo wszystko powinni być świadomi, że procesowi oswajania się dziecka z ich rozwodem będą towarzyszyć trudne zachowania i emocje. Nieoceniona może okazać się pomoc z zewnątrz – terapeutów, pedagogów lub mediatorów. WYPROWADZKA RODZICA – WYZWANIE DLA RELACJI Z DZIECKIEM Szczególnie ciężka do zaakceptowania dla dziecka może być wyprowadzka jednego z rodziców. Naturalnie, dziecko, które było przyzwyczajone do stałego kontaktu z obojgiem rodziców, zaczyna za nim tęsknić. Z reguły to ojciec jest rodzicem, który wyprowadza się z domu. Dziecko może obawiać się, że tak naprawdę je opuszcza – wyczekuje wspólnych spotkań, ma nadzieję na powrót ojca do domu. Wyprowadzka może być szczególnie trudna jeśli nastąpiła nagle i nie była poprzedzona rozmową z dzieckiem. Taka sytuacja będzie potęgować poczucie osamotnienia. Jeśli ojciec nie będzie dbał o regularne kontakty z dzieckiem, ich więź z czasem ulegnie osłabieniu. Brak zaangażowania ze strony ojca w utrzymywanie kontaktów z dzieckiem może być spowodowany nowym związkiem lub konfliktem z matką dziecka. Ojcowie mają też tendencję do częstszego spotykania się z młodszymi dziećmi – skupiają się na zapewnianiu dzieciom rozrywek, niejako uciekając od poważniejszych problemów związanych z wychowaniem. Gdy dziecko dorasta, zwłaszcza gdy przeżywa nastoletni bunt, a jego relacja z rodzicami przechodzi kryzys, ojcowie mogą unikać wspólnych spotkań. Brak kontaktów z rodzicem ma znaczący wpływ na dalsze życie dziecka. Dzieci, które nie mają relacji z własnymi rodzicami czują się gorsze od innych, żyją w poczuciu krzywdy i żalu. Emocjonalną pustkę, której winny jest brak takiej więzi przenoszą również do dorosłego życia. SCHEMATY PRZEKAZYWANE PRZEZ OPIEKUNÓW Także rodzic, który mieszka z dzieckiem na co dzień, powinien zdawać sobie sprawę ze szkodliwych mechanizmów, które może mu przekazać. Jednym z nich jest nastawianie dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi. Jest prawdopodobne, że matka, która żyje w poczuciu krzywdy i czuje się dogłębnie zraniona przez byłego partnera będzie przenosić swoje emocje również na dziecko. W konsekwencji dziecko będzie niechętnie spotykać się z ojcem, może również czuć się wewnętrznie rozdarte – tęskni za ojcem, ale jednocześnie nie chciałoby sprawić przykrości matce. Kluczowe jest zrozumienie, że dziecko ma prawo do więzi z obojgiem rodziców, niezależnie od tego jak bardzo nieudany był ich związek. Równie niebezpieczne jest szukanie w dziecku powiernika. Rodzic powinien być dla dziecka przede wszystkim oparciem, dlatego nie warto angażować dziecka w problemy dorosłych, które będą dla niego po prostu za trudne. Należy także uważać, aby nie przekazywać dziecku przekonań i wzorców, które powstały w wyniku rozwodu. Często są one subiektywne i wynikają z osobistych przeżyć. Dla przykładu, często samotne, zranione matki przekazują córkom swoje uprzedzenia dotyczące mężczyzn. Mogą również mieć wobec dzieci zbyt duże wymagania, uważając, że skoro poniosły porażkę w małżeństwie, osiągną sukces w wychowaniu dzieci. PRZYWRÓCENIE RÓWNOWAGI W DZIECIĘCYM ŚWIECIE Niewątpliwie rozwód rodziców to doświadczenie, które diametralnie zmienia rzeczywistość dziecka. Jeśli rodzice będą otwarci na dialog, a także ukierunkują swoją uwagę na dziecko pomogą mu odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Ważne by oboje zdawali sobie sprawę z trudnych emocji dziecka, otoczyli je opieką i wspólnie szukali rozwiązań, kierując się przede wszystkim jego dobrem. Być może doświadczasz emocji silnych niczym uderzenie tajfunu i obawiasz się ich nawracania. Im bardziej jednak starasz się je tłumić lub próbować odpychać je od siebie tym bardziej stają się one przytłaczające a nawet możesz odczuwać, że z biegiem czasu ich siła ulega kumulacji i wystarczają coraz to mniejsze bodźce by je wywołać. Prawdopodobieństwo rozwinięcia intensywnych emocji jest nam przypisane od chwili narodzin a nawet poczęcia. Duży wpływ na emocje mają doświadczone w dzieciństwie traumy i zaniedbania. Nawet jeśli skłonność do intensywnych emocji jest wynikiem genetyki czy wczesnodziecięcych traum podstawowe umiejętności radzenia sobie pomogą ci wpłynąć na końcowy wynik każdego konfliktu i zmienić twoje relacje z innymi. Cztery Istotne UmiejętnościDzięki dialektycznej terapii behawioralnej możesz nauczyć się czterech istotnych umiejętności, które osłabiają siłę pobudzenia emocjonalnego oraz wspierają zachowanie równowagi podczas doświadczania silnych emocji.
ĆwiczenieZastanów się i zapisz 3 lub więcej szkodliwych sposobów reagowania na swoje emocje, które chcesz zmienić i zastąpić je lepszymi. Zwróć uwagę również na takie sposoby jak okaleczanie się lub unikanie i uciekanie w nałogi i uzależnienia, czy to od różnych substancji czy zachowań jak zakupoholizm, pracoholizm, prokrastynacja.
1.................................................. 2.................................................. 3................................................. Jak zbudować trwały i satysfakcjonujący związek? Wiele osób zadaje sobie to pytanie, jednak nie ma na nie prostej i uniwersalnej odpowiedzi. Pewne jest to, że nie ma związków idealnych, a ich nieodłącznymi elementami są także nieporozumienia, czy kryzysy.
Nierzadko konflikty w związku stają się motorem napędowym zmian na lepsze – w ich wyniku uczymy się komunikować partnerowi swoje potrzeby, czy emocje oraz stajemy się uważniejsi na drugą osobą. Może się jednak zdarzyć, że trudne sytuacje nie mijają. Związek staje się źródłem frustracji, czujemy się niezrozumiani lub sami nie rozumiemy partnera, oddalamy się od siebie. Zdaje się nam, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia, zaczynają pojawiać się myśli o rozstaniu... W takiej sytuacji warto pomyśleć o terapii dla par. Bezpieczna przestrzeń. Terapia dla par to seria spotkań dwóch osób tworzących związek, z terapeutą, które odbywają się w neutralnym miejscu. W codziennej gonitwie, kiedy czujemy się przebodźcowani i zmęczeni problemami, niekiedy trudno znaleźć nam czas lub miejsce na spokojny dialog z partnerem. Stresująca praca, czy problemy finansowe, mogą sprawiać, że partnerzy oddalają się od siebie. Kryzys w związku może pojawić się również po urodzeniu dziecka. Kiedy priorytetem staje się dziecko i opieka nad nim, partnerzy zapominają, że równie ważna jest praca nad ich relacją. Zachwianie równowagi sprawia, że związek zaczyna ograniczać się do organizacji wspólnego gospodarstwa domowego. Para może mieć również problem z porozumieniem się, ze względu na zbyt silne emocje, takie jak zazdrość, żal, czy zawiść - każda próba podjęcia dialogu kończy się „wybuchem” emocji. W takich sytuacjach, terapia przywraca partnerom bezpieczną przestrzeń, potrzebną do tego aby skupić się na związku. Warto traktować ją jako czas wyciszenia oraz zdystansowania się od problemów, które w codziennym życiu zakłócają prawidłową komunikację. Jest idealnym pretekstem, do tego, aby przyjrzeć się bliżej swojej relacji i nauczyć się na nowo o nią dbać. Nauka rozmowy Podstawą terapii jest rozmowa. Nauka komunikacji to jedno z większych wyzwań w codziennym życiu pary. Każdy z partnerów jest autonomiczną jednostką, ma własne potrzeby i priorytety. Często wśród par pokutuje mylne przekonanie, że kochający partner powinien sam domyśleć się, czego dana osoba potrzebuje i jakie ma względem związku oczekiwania. Boimy się mówić o swoich potrzebach, a jednocześnie podświadomie oczekujemy, że partner będzie je realizował. Sytuacja, gdy druga osoba nie potrafi odgadnąć naszych myśli traktowana jest jako przejaw słabości związku. Partnerzy, którzy nie potrafią wprost sygnalizować sobie nawzajem tego co czują, mogą mylnie odbierać swoje komunikaty lub ich nie zauważać. Prowadzi to do niepotrzebnych napięć – czują się niezrozumiani, czy niesłusznie atakowani. Podczas terapii, pary na nowo uczą się słuchać się siebie nawzajem, mówić o własnych pragnieniach i przyjmować je z empatią oraz zrozumieniem. Rozmowa, podczas której wprost rozmawia się o własnych oczekiwaniach może stać się kluczem do szczęśliwego i zrównoważonego związku. Powrót do korzeni Lata wzajemnych frustracji, niewypowiedziane żale sprawiają, że zapominamy o tym, dlaczego związaliśmy się z daną osobą. Terapia to również świetna okazja, aby przypomnieć sobie, za co doceniamy partnera i dlaczego zdecydowaliśmy się budować związek właśnie z tą osobą. Może stać się także okazją do zbudowania na nowo intymności pomiędzy partnerami. Jak namówić partnera na terapię ? Związek to relacja dwóch osób, która wymaga równowagi w dawaniu i braniu. Aby funkcjonował w prawidłowy sposób, obie strony muszą być zaangażowane w jego tworzenie. Dotyczy to również rozwiązywania problemów. Jak zatem przekonać partnera do wzięcia udziału w terapii ? Warto wytłumaczyć na czym będzie polegała terapia, podchodząc do takiej rozmowy z empatią i zrozumieniem. Czynnikiem, który blokuje przed zgłoszeniem się na terapię może być strach przed oceną ze strony terapeuty. Terapeuta to osoba bezstronna i obiektywna, która nie będzie opowiadać się po żadnej ze stron. Zadaniem terapeuty jest zdiagnozowanie problemów pary, wytłumaczenie schematów, które zakłócają prawidłową komunikację w związku. Terapeuta nie uzdrowi związku, jednak wskaże odpowiednie techniki, które mogą pomóc związkowi wrócić na właściwe tory. Terapia może uratować lub uzdrowić związek. Zdarza się jednak, że w wyniku terapii partnerzy podejmują decyzję o rozstaniu. Nie należy traktować takiej sytuacji jako porażki. Być może uświadomienie sobie, że dwie osoby nie potrafią już budować szczęśliwej relacji, pozwoli każdemu partnerowi na rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu. Są sytuacje, w których rozstanie okazuje się być najlepszym możliwym rozwiązaniem. Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie. ~Mahatma Gandhi Zniekształcenia poznawcze to specyficzne treści naszych myśli, które najczęściej łączą się z emocjami i zawierają błędy logiczne w rozumowaniu. Treści tych myśli odnoszą się do myślenia w kategoriach granicznych i uogólnionych, wszystko albo nic, wyolbrzymiania, umniejszania, bycia stronniczym i surowym. Rzeczywistość przefiltrowana przez zniekształcenia poznawcze jest zafałszowana i często negatywna. Najczęściej myśli te utrzymują fałszywy i niesprawiedliwy obraz siebie, innych osób i otaczającej rzeczywistości. Ich efektem są zaburzenia nastroju, depresja, odczuwanie lęku czy nawet paranoja.Często idą w parze z nielubieniem i brakiem akceptacji własnej osoby. Zazwyczaj nie są uświadomione czy zauważone przy czym jest to proces dosyć powszechny i dotyczy większości ludzi. Ich geneza sięga najczęściej wczesnego dzieciństwa i uogólnionych, przesadzonych informacji od naszych opiekunów lub w wyniku interakcji z rówieśnikami, dzięki czemu możemy powiedzieć, że związane są ze środowiskiem pochodzenia oraz sposobem wychowania. Mogliśmy usłyszeć stwierdzenia typu: “Nigdy do niczego nie dojdziesz” lub także “nasz Jaś zawsze zajmuje pierwsze miejsce w zawodach” - jako dzieci przyjęliśmy ten tok rozumowania bezkrytycznie i uznaliśmy to za absolutną prawdę o nas samych. Tymczasem jest to krzywdzące. Każdy z nas na pewno miał taką sytuację, kiedy ktoś powiedział nam np. “zawsze się spóźniasz” podczas gdy owszem, czasem się nam to zdarza ale nie prawdą jest, że robimy to zawsze. Czujemy się wtedy pokrzywdzeni, czujemy, że ktoś wcale nas nie rozumie i że patrzy na nas z góry i tak pobieżnie, nie widząc nawet jak bardzo staramy się codziennie aby się nie spóźniać. Widzimy, że obraz nasz w oczach tej osoby jest zniekształcony i nieprawdziwy. Myśląc przez pryzmat zniekształceń sami robimy sobie taką krzywdę, być może każdego dnia. Lista zniekształceń poznawczych.1. Myślenie czarno - białe / wszystko albo nic. Polega na postrzeganiu siebie, zdarzeń i rzeczywistości w kategoriach zero - jedynkowych, nie dostrzegając wymiaru pomiędzy. Rzeczywistość nie jest czarno - biała, jest całe spektrum barw pomiędzy i to one nadają kolorytu naszemu życiu. Kto chciałby żyć w czarno - białym świecie? Myślenie czarno - białe charakteryzuje się stwierdzeniami: wszystko - nic, zawsze - nigdy, każdy - nikt. Są to również te sytuacje, kiedy podziwiana przez nas osoba popełnia błąd i traci całkowicie nasz szacunek. Jeśli nie robię czegoś doskonale, to lepiej, żebym nie robiła tego w ogóle. Jeśli tego nie potrafię, to znaczy, że jestem do niczego i niczego nie umiem. Nigdy niczego nie osiągnę. Będę umawiać się na randki, tylko kiedy będę idealnie wyglądać. Jeśli zjadłam mały kawałek czekolady, równie dobrze mogę zjeść całą. 2. Nadmierne uogólnianie. Polega na dokonywaniu uogólnień lub generalizacji bez wyraźnych powodów ku temu lub wyciąganiu daleko idących wniosków na podstawie jednego zdarzenia. Słowa jakich używamy, są dość podobne do tych z myślenia czarno - białego: zawsze, nigdy, całkowicie, zupełnie. Jak zwykle to mnie się musiało przytrafić. Każdy jakoś sobie radzi tylko ja nie. Jestem całkowicie głupia. 3. Fałszywa konieczność /trzebofilia/. Polega na nadużywaniu imperatywów oraz na nadmiernym odwoływaniu się do sztywnych, bezwzględnych zasad postępowania. Charakterystyczne słowa jakich używamy to: muszę, trzeba, powinnam, należy i odnoszą się do sztywnej koncepcji tego jak powinniśmy się zachowywać. Dotyczy to również innych osób. Przeceniamy negatywne znaczenie sytuacji jeśli ktoś lub my sami nie sprostamy naszym oczekiwaniom lub standardom. Antidotum na trzebofilię to słowa: dobrze by było, gdybym…(zamiast muszę). Zawsze powinnam być najlepsza. Zawsze należy być na czas (powinienem się nigdy nie spóźniać). Muszę mieć najlepsze oceny. 4. Pochopne wnioskowanie - katastrofizacja - oczekiwanie negatywnego rezultatu. Polega na nadmiernym skupianiu się na najgorszym z możliwych scenariuszu wydarzeń bez refleksji nad tym, że jest on często najmniej możliwy. Przewidywanie przyszłości, wróżenie z kryształowej kuli. Jest to świetny sposób na tzw. samospełniającą się przepowiednię. Jak pójdę na imprezę to nikt nie poprosi mnie do tańca i będę podpierać ściany. Jak nie zaliczę tego egzaminu to koniec ze mną. Na pewno się pomylę. Nie uda mi się. Nigdy nie wyjdę z depresji, już zawsze będę przygnębiona. Zadzwonił do mnie, na pewno już nie chce się ze mną spotykać. Wyrzucą mnie z pracy. 5. Czytanie w myślach. Polega na zakładaniu, że wiemy co pomyślą inni najczęściej w oparciu o ich komunikację niewerbalną jednak bez faktycznych dowodów, że rzeczywiście tak myślą. Np. szef rzeczywiście może nie być zadowolony z jakiejś rzeczy ale niekoniecznie od razu myśli o zwolnieniu. Mój szef pomyśli, że jestem kompletnie do niczego i zwolni mnie. Mój mąż rozwiedzie się ze mną bo jestem gruba. 6. Wyolbrzymianie i bagatelizowanie. Polega na przyznawaniu większej wagi postrzeganym błędom lub niedoskonałościom, lub mniejszej wagi osiąganym sukcesom czy zaletom. Dobre oceny nic nie znaczą i tak jestem do niczego. Nawet dziecko by to zrobiło, nie ma o czym mówić. Stłukłam szklankę podczas zmywania - niczego nie potrafię dobrze zrobić. 7. Wybiórcze skupianie się na negatywach - filtr mentalny, selektywna uwaga. Polega wyłącznie na skupianiu się na negatywnych aspektach sytuacji z pominięciem lub umniejszeniem efektów pozytywnych. Odzwierciedla znaną psychologii tendencje umysłu do potwierdzania ustalonym wcześniej przekonań na własny temat (efekt potwierdzenia). Jedna osoba ziewała jak przedstawiałam swój plan - na pewno wypadłam beznadziejnie. Zrobiłam 10 błędów w teście, to znaczy, że kompletnie mi nie poszło. Powiedział, że ładnie wyglądam, ale widział mnie w nocy. Pomógł mi z litości. 8. Aktywne obalanie pozytywów. Tu również ma zastosowanie efekt potwierdzenia - sytuacja, która nie pasuje do wyobrażenia jakie mam na swój temat nie jest przeze mnie przyjmowana do wiadomości. Ona tak powiedziała, bo jest dobrze wychowana. Chłopak mówi mi, że jestem ładna, bo co ma powiedzieć? Udało mi się, bo miałem szczęście, to jeszcze nie znaczy, że jestem kompetentny. 9. Etykietowanie. Polega na przyklejaniu sztywnych, ogólnikowych etykiet sobie i innym w oparciu o niewystarczające przesłanki. Stawia znak równości między konkretnym działaniem a wartością osoby i wydawanie globalnego sądu o osobie. Jestem do niczego. Jestem nienormalny. Jestem nudna. Ona nie ma skrupułów. 10. Obwinianie. Polega na uznawaniu innych osób winnymi za nasze słowa i czyny co zwalnia nas od odpowiedzialności za siebie. Również przyjmowanie na siebie winy za niepowodzenia innych osób. Gdybym poszła z nim do sklepu to nie złamałby tej nogi. To wszystko przez moich rodziców. To przez ciebie tak wyszłam na tej decyzji, ty mnie podkusiłeś. 11. Żal odnoszący się do przeszłości. Skupianie się na tym, że w przeszłości można coś było zrobić lepiej zamiast skupić się na tym, co mogę zrobić teraz aby poprawić zaistniałą sytuację. Płacz nad rozlanym mlekiem. Straciłem tyle czasu na granie w gry i przez to nie dostałem się na medycynę. Nie powinnam była mówić w ten sposób, teraz jestem sama. 12. Personalizacja. Polega na przypisywaniu sobie odpowiedzialności za zdarzenia, na które wpływ jest ograniczony - nie dostrzegam tego, że za niektóre sytuacje odpowiedzialni są także inni ludzie. Zawiodłam mojego męża dlatego mnie opuścił. Pokłóciliśmy się, bo niepotrzebnie się odezwałem. Ćwiczenie - przeanalizuj swoje zniekształcenia.Weź na każdy tydzień jedno z powyższych zniekształceń i przeanalizuj z tej perspektywy wszystkie swoje myśli na temat własnej osoby i innych. Zauważ, które zniekształcenia są ci szczególnie “bliskie”. Jeśli zauważysz, że je stosujesz - zastanów się, jak możesz zmienić treść swoich myśli tak, aby być dla siebie bardziej sprawiedliwym i przestać się dołować. Np. jeśli mówisz sobie “jestem głupi” - to możesz się zastanowić, czy to rzeczywiście prawda, podziel kartkę na pół i napisz z jednej strony "za" a z drugiej "przeciw" i wypisz wszystkie dowody na potwierdzenie i zaprzeczenie tej tezy. Na podstawie dowodów z kolumny "za" wypisz obszary, które są do poprawy, często jest to szlifowanie jakiejś umiejętności, rozwijanie jakichś zdolności, nauka czegoś nowego, zmiana starych nawyków - tak naprawdę, mówiąc sobie “jestem głupi” odbierasz sobie możliwość do zmiany i nie pozwalasz na zobaczenie argumentów z kolumny "przeciw". Odpowiedz sobie na pytania: Co to konkretnie dla Ciebie znaczy: jestem głupi? “Jestem głupi i nic nigdy ze mnie nie będzie” czy rzeczywiście jest to ta afirmacja, która najszybciej przybliży cię do upragnionych celów? Czy mówiąc tak o sobie wspierasz się, czy może raczej podcinasz sobie skrzydła? Kto ci tak kiedyś mówił (skąd to masz) i czy nadal chcesz to kontynuować? Jakie jest inne zdanie, które następnym razem sobie powiesz? Może zamiast ferować bezmyślne oskarżenia: "jestem głupi" - wystarczy powiedzieć prawdę, np: "nie pamiętałem swojego zadania - dobrze, żebym popracował więcej nad pamięcią" albo "zepsułem tą rzecz przez moją nieuwagę - dobrze, żebym popracował nad uważnością". Pamiętaj, że nie ma sukcesu bez zrobienia pierwszego kroku w jego kierunku. Powodzenia! Opracowanie: Veronika Włodarczyk
Co to znaczy przerwanie milczenia, dlaczego jest to takie ważne? W terapii grupowej DDA/DDD to jest taki moment, w którym po raz pierwszy prawda wychodzi na jaw, ponieważ główną cechą w domu, w którym była dysfunkcja albo uzależnienie jest milczenie. Z jakiegoś powodu, lęku, wstydu czy zaprzeczeń rodziny często przez całe lata nie mówiły, nie przyznawały się do tego, nie mówiły niczego ważnego na temat picia, zażywania innych substancji czy dokonywanej się w domu przemocy słownej lub fizycznej czy opuszczenia; i pomimo faktu tego, że w rodzinie był alkohol lub inna dysfunkcja, ten temat zazwyczaj był pomijany, nigdy nie mówiło się o tym wprost. Tak jak w bajce "Nowe szaty cesarza", wszyscy widzieli że cesarz był nagi ale nikt o tym nie powiedział - wszyscy na to patrzylo ale udawali, że tego nie widzą. Rozmowy były powierzchowne, o niczym, przez całe lata nie poruszało się żadnego ważnego tematu.
Jakie może mieć skutki takie milczenie? Jedną z podstawowych rzeczy, która dzieje się w rodzinie jest rozpad emocjonalny, często pojawia milczenie, takie milczenie staje się przygniatające i doprowadza do tego, że każdy członek rodziny stara się unikać cierpienia i w efekcie to co się dzieje, to że nikt nikogo nie słucha i nie słyszy. W niektórych rodzinach takim przyjętym sposobem odnoszenia się do uzależnionego rodzica jest wieczne narzekanie na niego i wtedy wszyscy zaczynają narzekać. Ale to jest klu - nikt nie mówi o uczuciach, na temat własnych uczuć, o tym się nie rozmawia, o cierpieniu, o pustce, o osamotnieniu. Nikt ze sobą nie rozmawia a całą winę zrzuca się na osobę uzależnioną. Ponieważ tych uczuć jest bardzo dużo, zaczynamy oszukiwać samych siebie, że najlepszym sposobem na radzenie sobie z uczuciami jest zaprzeczenie tego, że w ogóle je mamy i kiedy tak robimy to wydaje nam się, że uczucia są najmniej ważne i osłabiamy ich intensywność, one się tlą, cały czas są ale mocno schowane aż wreszcie, w przyszłości niespodziewanie znowu się nam ujawnią. Zaprzeczanie nie jest niczym złym, na co dzień zaprzeczamy (kiedy szybko musimy poradzić sobie z jakąś sytuacją i potem to przeżuwamy) natomiast problem powstaje wtedy, gdy zaczynamy oszukiwać samych siebie i przestajemy być świadomi tego, że wciąż zaprzeczamy. I dzieje się tak, gdy tracimy kontakt z naszymi bezpośrednimi doświadczeniami, że przestajemy być wrażliwi na codzienne zdarzenia i zaczynamy trudne dla nas, traumatyczne doświadczenia bagatelizować, udawać, że mają dla nas niewielkie znaczenie albo że ich w ogóle nie było. Alkoholizm jest nazywany chorobą zaprzeczania. Pijąca osoba zaprzecza cierpieniu jakie odczuwa, które związane jest z jego uzależnieniem i to też dotyczy członków jego rodziny. W rodzinach z innymi dysfunkcjami również się zaprzecza, temu co dziecko widzi lub zniekształca jego wnioski i uczucia. Przerwanie milczenia oznacza rezygnację z zaprzeczania, które często było wykorzystywane aby siebie chronić. Przerwaniu milczenia mogą towarzyszyć objawy somatyczne, niepokój, problemy ze snem, spocenie ciała, rozdrażnienie, płaczliwość - objawy te oznaczają bycie w procesie. Przerwanie milczenia dla każdej osoby, oznacza zupełnie coś innego. Dla jednych to przerwanie wewnętrznego milczenia, wysłuchanie i potraktowanie siebie poważnie, być może po raz pierwszy w życiu, dla innych przerwanie zewnętrznego milczenia i głośne mówienie po raz pierwszy, być może do innych członków rodziny o sprawach, być może dotąd nie wypowiedzianych, Celem tego uzdrowienia jest nauczenie się otwartego mówienia innym o własnych doświadczeniach i potrzebach. Zaprzeczanie odbiera życiu realność, odwraca uwagę od wszystkiego co powoduje, że jest nam źle i cierpimy Przerwanie milczenia uruchamia cały wachlarz uczuć. Osoby, które przerywają milczenie w terapii grupowej często mówią, że czują ulgę, że wreszcie, w atmosferze empatii i zrozumienia mogły powiedzieć o tym, co było dla nich trudne. Aby poradzić sobie z deficytami z przeszłości, DDA i DDD stosują różne strategie. Niektóre z nich mogą się przeplatać lub przenikać ale zwykle jedna z niżej wymienionych strategii jest wyraźnie dominująca. Strategie te, nie są jednak najlepszym rozwiązaniem i często prowadzą do kolejnych rozczarowań lub frustracji. 1. Strategia rodziny zastępczejJednym, ze sposobów radzenia sobie z przeszłością jest próba wypełnienia luki przez inne osoby, które zastąpią DDA/DDD rodziców i w ten sposób zostaną nadrobione braki z dzieciństwa. Potencjalne osoby to przyszywani rodzice, współmałżonek, teściowie, przyjaciele a nawet własne dzieci. Niestety jest to iluzja, która nie pozwala DDA/DDD dorosnąć. Potrzeba opieki w dzieciństwie jest inna od opieki w życiu dorosłym, dorosły szukający opieki na sposób dziecięcy pozbawia się autonomii, decyzyjności oraz odpowiedzialności. Paradoksalnie osoby stosujące tę strategię uważają się za odpowiedzialne, jednakże odpowiedzialność zastępują kontrolą a czasem wręcz obsesyjną samokontrolą. Strategia rodziny zastępczej blokuje emocje negatywne co wynika to z chorobliwego unikania tego co trudne i negatywne. Skutkiem ubocznym blokowania emocji jest blokowanie emocji pozytywnych, ponieważ nie da się wyłączyć tylko połowy odczuwanych emocji. W innym wariancie osoba DDA zasysa czy emocjonalnie stapia się z drugim człowiekiem, co z kolei prowadzi do współuzależnienia. Strategię rodziny zastępczej najczęściej stosują dzieci nadmiernie chronione (na przykład nie wolno im było pojechać na kolonie z obawy, że coś im się stanie lub sobie nie poradzą), przed którymi jednocześnie stawiano wysokie wymagania (musiały mieć dobre oceny lub porównywano je do innych dzieci lub rodzeństwa). Dzieci te w dzieciństwie zazwyczaj były grzeczne, wątłe i chorowite. W domach rzadko dochodziło do przemocy fizycznej natomiast dominowała presja psychiczna i manipulacja. Rodzie nie wyrażali wprost emocji ale byli sarkastyczni, obrażali się czasami na wiele dni lub demonstracyjnie milczeli, dziecko natomiast nauczyło się, że jego jedynym zadaniem jest zaspokajanie ich potrzeb. Koledzy i przyjaciele dziecka podlegają surowej ocenie, stąd dziecko najczęściej ich nie ma a w życiu dorosłym znajomi również podlegają surowej ocenie a w szczególności potencjalni partnerzy, którzy zwykle są z góry skreśleni. 2. Strategia Zosi – SamosiZosia - Samosia, ma przekonanie, że ze wszystkim musi sobie radzić sama. Strategia ta opiera się na negacji siebie jako osoby bezsilnej czy bezradnej a także negacji własnych potrzeb np. „ja nigdy nie lubiłam żeby mnie przytulano” i wreszcie negacji doznania jakiejkolwiek krzywdy. Uznanie doznania krzywdy wiąże się bowiem z byciem słabą a tego Zosia – Samosia nigdy przed sobą nie przyzna. Nie ma tu miejsca na smutek i łzy. Jako dorosła osoba, na terapię zgłosi się dopiero, kiedy dozna poważnej krzywdy w życiu dorosłym. Może to być bolesne rozstanie, zdrada, wątpliwości co do jakości relacji. Może to być osoba, która dostała awans na stanowisko managerskie ale nie potrafi delegować zadań. Chcąc wszystko zrobić sama spala się i nie wyrabia a wymagające środowisko pracy zmusza ją, by wreszcie coś z tym zrobić. Na terapii oczekuje gotowych recept i konkretnych korekt. Osoby stosujące tę strategię często stają się opiekunami swoich rodziców, często czują się winne, gdyż to uczucie zasłania fakt doznania krzywdy. Dzieciństwo Zosi – Samosi przepełnione było negacjami jej prawdziwych odczuć przez rodziców: „tatuś nie mógłby Cię skrzywdzić”, „mamusia nie mogła tak Ci powiedzieć”, „przesadzasz, przecież nic takiego się nie stało”, „nikt Cię przecież nie uderzył ani nic złego się nie dzieje” – treścią są stwierdzenia typu: przesadzasz, wymyślasz, koloryzujesz, nie masz racji, to nie tak jak myślisz. Dzieci z tej grupy często uwikłani są z jednym z rodziców w relację partnerską, pośredniczą w konfliktach, są powiernikami tajemnic, często to one sprowadzają pijanego rodzica do domu lub go uspokajają. Podstawowym obowiązkiem dziecka wobec rodziców jest wdzięczność a przemoc jest wpisana w rodzinny statut. Relacje z rodzicami są chwiejne, wypełnione sprzecznymi ze sobą treściami i emocjami. Zosie – Samosie są do tego bardzo empatyczne i często wybierają pomocowy zawód. 3. Strategia bólów fantomowychBól fantomowy, to złudzenie, że boli kończyna, której nie ma. U DDA/DDD takie złudzenie, to przekonanie, że dzieciństwo było generalnie porządku tylko z osobą coś jest nie tak oraz że krzywda jest karą za „złe” zachowanie (wiktymizacja). Osoba nie czuje się skrzywdzona, tylko winna tego co ją spotkało a przeszłość jest często zniekształcona niekorzystną dla siebie interpretacją. Często złość i gniew kieruje na siebie co może powodować zachowania destrukcyjne takie jak samo-okaleczanie, zaburzenia łaknienia lub nadużywanie substancji psychoaktywnych lub alkoholu. Osoby stosujące tą strategię często nie potrafią powiedzieć po czym można poznać, że się kogoś kocha, lubi lub ceni. Często nie potrafią odczytywać przekazów niewerbalnych lub instynktu samozachowawczego. Starają się także domyślać, czego się od nich oczekuje, wyolbrzymiają swoje niezręczności i tłumaczą się, jeśli spotkają się z jakąkolwiek dezaprobatą swoich działań czy wypowiedzi. 4. Strategia ProtezyDDA akceptują to, co się stało przy jednoczesnym nie przypisywaniu winy nikomu ani sobie ani rodzicom, po prostu tak wyszło. Osoby te są przekonane, że są jakieś „wybrakowane”, skoro najbliższe osoby ich nie chcą, uważają, że coś jest z nimi nie tak. Mogą myśleć, że są śmieciem, kimś niewartym miłości – skoro doświadczyli upokorzenia, przemocy fizycznej czy odtrącenia, to najwidoczniej na to zasługiwali. Podstawą krzywdy w tej grupie jest poczucie odrzucenia zarówno emocjonalnego jak i faktycznego. W życiu osoby dorosłej pojawia się lęk, że wyda się okropna prawda o nich, że ktoś pozna ich prawdziwą twarz, która jest nie do zaakceptowania. 5. Strategia afirmacji brakuCharakterystyczne dla tej strategii jest użalanie się nad sobą co najczęściej dotyka jedynaków (gdzie często ważną rolę odgrywał ktoś z dziadków) lub najmłodsze z rodzeństwa. Te osoby często afirmują swoje potrzeby oczekując na bezwarunkową akceptację i wsparcie w swoim cierpieniu, często czując się niezrozumiane. Ich dzieciństwo przepełnione było dotkliwymi atakami przemocy fizycznej lub wyrafinowanymi formami wyśmiewania się i negowania ich wartości.
Najczęściej osoby te nie potrafią przeżywać emocji adekwatnie do bodźców, własną sytuację życiową uznają jako przymusową bez możliwości korzystnego rozwiązania i jakichkolwiek wyborów. Do grupy tej zaliczają się również osoby uzależnione i stosujące przemoc usprawiedliwiając to tym, że nauczyli się tego od swoich rodziców. W efekcie unikają odpowiedzialności za siebie i konsekwencji własnego postępowania. Osoby te nie lubią zmian, gdyż grozi to podejmowaniem autonomicznych decyzji, często też uzależniają się od terapii. Osoby DDA i DDD mają doświadczenie dorastania w mało przyjaznych warunkach. To ludzie, którzy patrząc na dzieci bawiące się na placu zabaw myślą: „a gdzie jest moje dzieciństwo”? Część wspomnień z tamtego okresu chciałoby się wymazać, części jakby nie ma, została wyparta i istnieje jako niepamięć tamtego okresu. DDA to obecnie w pełni dorosła i ukształtowana osoba, która wychowała się w rodzinie z problemem alkoholowym a DDD w domu z dysfunkcjami takimi jak chłód emocjonalny, przemoc, odrzucenie, nadmierna krytyka czy brak zainteresowania. Kim jest DDA/DDD?Syndrom DDA (DDD) nie jest uznany za jednostkę chorobową i tym samym nie jest wpisany do międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD 10 czy DSM-IV - nie mniej wyróżnia się istnienie takiego syndromu. O osobie dotkniętej DDA mówi się, że jest to dorosły człowiek pochodzący z rodziny, w której alkohol był problemem centralnym. (DDD: inna dysfunkcja jak chłód, obojętność, przemoc). Jako dziecko walczył o przetrwanie lub uwagę opiekunów – w dorosłym życiu ma poczucie, że nigdy nie był dzieckiem. Często jako dziecko doświadczał cierpienia ponad miarę. Bycie DDA/DDD zakłada podwójną tożsamość czyli bycie dorosłym przy jednoczesnym byciu dzieckiem a dzieje się tak dlatego, że problemy z okresu gdy był dzieckiem – dotąd nie zostały rozwiązane, nieodreagowane i często wyparte. Osoba DDA/DDD albo musiała szybko dorosnąć i to jest pierwsza kategoria takich osób, które przeskoczyły dzieciństwo i stały się nad wiek poważne. Druga, to wieczny Piotruś Pan, osoba, która postanowiła nie dorastać i być jak wiecznie zbuntowany nastolatek. Charakterystyki rodziny dysfunkcyjnej:
Obszary życia szczególnie zagrożone:
Charakterystyczne cechy przejawiane w życiu dorosłym przez DDA/DDD
DzieciństwoRodzina dysfunkcyjna nie jest w stanie sprostać zadaniom jakie stawia przed nią społeczeństwo oraz sami członkowie tej rodziny, szczególnie dzieci. Podstawowe potrzeby dzieci nie są zaspokajane, są to m.in. potrzeby:
Każde dziecko potrzebuje bliskości ze swoimi rodzicami - dziecko w rodzinie dysfunkcyjnej często zostaje pozostawione samo sobie i uznaje ten fakt za normę, przyjmuje, że właśnie tak funkcjonuje świat. Podobnie naturalne są kłamstwa, wymówki i tajemnice a rodzina udaje, że jest „normalna” co doprowadza do rozbicia emocjonalnego dziecka i braku uznania dla tego, co dziecko widzi i odczuwa. To z kolei prowadzi do osłabienia poczucia pewności siebie a także poczucia winy, dziecko może często zastanawiać się, czy ludzie mu wierzą. Z biegiem czasu dziecko zamyka się w sobie, unika zabierania głosu i wyrażania własnych opinii, udaje, że wszystko jest w porządku. Udawanie, że wszystko jest w porządku pochłania bardzo dużo energii, dziecko cały czas musi być czujne i uważne na to, by nie dać się zdemaskować, żyje w ciągłym napięciu w związku z tym. Obawa przed zdradzeniem „tajemnicy rodzinnej” izoluje je społecznie, dziecko może nie mieć przyjaciół, nie chce by ktokolwiek przychodził do niego do domu ponadto wykształca się w nim ślepa lojalność wobec wszystkich, którzy dzielą z nim tą tajemnicę. Dużo energii w rodzinie poświęca się na ratowanie pijaka pomijając zupełnie potrzeby dzieci, które często stają się niewidzialne. Oprócz dziecka niewidzialnego przyjmują role bohatera, kozła ofiarnego i maskotki – role te, można zaobserwować u dzieci już w wieku przedszkolnym. Więcej o rolach czytaj tutaj. Objawy psychosomatyczneObjawy psychosomatyczne: Dziecko z rodziny dysfunkcyjnej często czuje się zmęczone i ospałe często z powodu burzliwej i trudnej nocy. Może mieć koszmary senne, regresje treningu czystości, ssanie lub obgryzanie paznokci a także problemy z jedzeniem. Także bóle głowy, brzucha, nudności, astma, anemia, alergia. Zabawa takiego dziecka często jest odizolowana a tematem często są kłótnie i bijatyki z domu. Objawem alkoholizmu rodziców może być nadaktywność dziecka (czasem FAS) jak również problemy z koncentracją na jednym zadaniu, nerwowość, wybuchowość, brak umiejętności zakańczania rozpoczętych zadań, brak cierpliwości i entuzjazmu do pracy w grupie. Z jednej strony boją się obcych a z drugiej przesadnie lgną do innych i boją się separacji. Gniew, żal, lęk, samotność, poczucie opuszczenia zostają zamrożone lub schowane. Potrzeba bezpieczeństwa i bliskości, tego by mieć kogoś, kto się dzieckiem interesuje, rozumie, wysłucha, dla kogo dziecko jest ważne i kochane jest totalnie nie zaspakajana, dziecko nawet nie wie, że coś takiego istnieje. Trzy zasady z dzieciństwaDziecko w rodzinie z problemem alkoholowym uczy się trzech ważnych zasad:
Nie ufaj, nie mów, nie czuj
Dorosłe dzieci alkoholików przenoszą te zasady z dzieciństwa na własne, dorosłe życie, które nie jest wolne od zaburzeń i dysfunkcji. Zasady te również rzutują na ich relacje interpersonalne. „Nie odczuwaj, nie ufaj, nie mów” – Role dziecka w rodzinie dysfunkcyjnej z problemem alkoholowym.1/7/2020 Nie odczuwaj, nie ufaj, nie mów – tego uczy się dziecko wychowujące się w rodzinie z problemem alkoholowym. Nie odczuwaj, bo to co czujesz jest zbyt bolesne i przerażające by sobie z tym poradzić. Nie ufaj, bo przecież wiesz, że obietnice nie są spełniane a przyrzeczenia łamane. Nie mów, o tym co dzieje się w twoim domu i o piciu swojego rodzica gdyż oszczędzisz sobie tym wstydu i lęku.
Taka postawa sprawia, że dziecko przyjmuje postawę obronną i zamkniętą wobec otaczającego je świata, odgrywając w swojej dysfunkcyjnej rodzinę jedną z czterech ról: bohatera rodzinnego, kozła ofiarnego, maskotki i dziecka niewidzialnego.
- Rozpoznaj swoje schematy i uwolnij się od życiowych pułapek cz.2 - |
ikigai.pdf | |
File Size: | 313 kb |
File Type: |
Niniejszy post rozpoczyna cykl mający na celu przybliżyć czytelnikowi jedną z najbardziej skutecznych psychoterapii jaką jest Terapia Schematów, która sięga korzeni większości naszych problemów.
Co to jest schemat?
Schemat, to nabyty w toku życia a szczególnie w dzieciństwie, ogólny wzorzec postępowania, który można porównać do scenariusza, według którego działamy w ten sam, jakby z góry ustalony sposób. Można powiedzieć, że schemat kieruje postępowaniem człowieka. Schematy ograniczają Twoje funkcjonowanie, niweczą plany lub rujnują relacje, z ważnymi dla Ciebie osobami.
Przykładowe schematy:
- martwisz się nadmiernie o swoje zdrowie lub, że wydarzy się coś złego
- myślisz, że stracisz wszystko i zostaniesz bez środków do życia
- nieustannie wchodzisz w relacji z ludźmi, którzy są wobec ciebie oziębli
- zwykle potrzebujesz pomocy innych, nie umiesz radzić sobie samodzielnie
- masz poczucie, że nigdzie nie przynależysz, nie pasujesz do innych ludzi
- tak naprawdę nikt cię nie rozumie
- obawiasz się, że najbliżsi mogą cię porzucić i znaleźć sobie kogoś innego
- nie ufasz ludziom, gdyż mogą cię skrzywdzić, szukasz u innych ukrytych motywów
- czujesz się nudny, nijaki, gorszy, nie wiesz jak rozmawiać z ludźmi
- uważasz, że nie ma takiej osoby, która byłaby w stanie pokochać cię z twoimi defektami
- stawiasz potrzeby innych nad własnymi
- ciągle starasz się być najlepszy, pierwszy, nie zadowalasz się byle czym
- nie uważasz, że musisz przestrzegać regulaminów lub norm tak jak inni
- nie możesz zmobilizować się do wykonywania rutynowych obowiązków lub nudnych zadań
Te kilka wybranych i przedstawionych powyżej wzorców zachowania /scenariuszy/ to właśnie schematy, które powstają w dzieciństwie na bazie doświadczeń, których nabywamy w relacjach z najbliższymi osobami w naszym życiu. Są to rodzice, opiekunowie, dziadkowie, rodzeństwo i rówieśnicy. Doświadczyliśmy z ich strony pewnych nadużyć lub popełniono wobec nas błędy wychowawcze, na które odpowiedzieliśmy wytworzeniem i utrwaleniem pewnego scenariusza, który potem odgrywamy bezrefleksyjnie w dorosłym życiu. Bezrefleksyjnie, bo mimo iż schemat powstał dawno temu w odpowiedzi na obraz świata skonstruowany przez nas, będących podówczas małymi dziećmi, które nie były podówczas wystarczająco dojrzałe, by zachować się inaczej lub zdrowiej – to w dorosłym życiu w ogóle tych dziecięcych postaw i przekonań nie kwestionujemy – czy naprawdę już do końca życia chcemy żyć wg scenariusza napisanego przez niedojrzałe, być może zagubione dziecko? Terapia schematu pokazuje nam, że jako dorośli, możemy z powodzeniem to zmienić.
Tu chciałabym podzielić się z czytelnikiem własnym przykładem. Jak większość ludzi, schematów rozpoznałam u siebie kilka. Najgorszym z nich wg mnie, był schemat porażki i skazania na niepowodzenia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że przeszłam tyle sesji coachingowych, nawet u znanych coachów, tyle książek motywacyjnych, narzędzi a nawet własne studia coachingu i certyfikat profesjonalnego coacha i … nic. Scenariusz ani drgnął, no może trochę. Kiedy odkryłam, że powodem jest moje dzieciństwo i rozpoznałam schemat na gruncie genialnej terapii schematów Jeffreya Younga, wystarczyło kilka ćwiczeń i wiaderko łez, aby rozprawić się z nim raz na zawsze. Pomyślałam wtedy, że szkoda, że wcześniej nie natrafiłam na tę metodę..
Ze schematem jest tak, że uważamy, że jest prawdziwy i niezmienny, nigdy go do tej pory nie kwestionowaliśmy, może nawet podejmowaliśmy jakieś wysiłki aby było inaczej ale na dzień dzisiejszy nie bardzo wierzymy, że coś może się zmienić. Możliwe, że nawet uważamy, że jesteśmy dotknięci jakimś fatum „taki/taka już jestem” i w żaden sposób nie da się tego zmienić. System terapii schematów opracowany przez dr Jeffreya Younga, pozwala nam nie tylko zdemaskować zagnieżdżone w nas dysfunkcyjne schematy ale także zamienić je na zdrowe i satysfakcjonujące sposoby funkcjonowania.
Jak powstaje schemat?
Najistotniejszy wpływ na nasz rozwój a tym samym na powstanie schematu ma rodzina. Odgrywane przez nas schematy to prawie zawsze sytuacje z naszego dzieciństwa. W większości z nas, rodzina ma największy wpływ od momentu narodzin, potem w miarę jak wzrastamy zaczyna coraz bardziej wpływać na nas również środowisko, nauczyciele czy rówieśnicy – nie mniej rodzina pozostaje najważniejsza. Schematy powstają wówczas, kiedy nasze najbliższe otoczenie w jakimś stopniu jest destrukcyjne. Oczywiście ogromną rolę odgrywa również nasz wrodzony temperament, na przykład, osoby wysoko reaktywne, czyli niezwykle wrażliwe o małym zapotrzebowaniu na bodźce (tacy, którzy zachwycają się kołyszącym się liściem na wietrze), nawet przy stosunkowo małych zaniedbaniach mogą wytworzyć silne schematy, podczas gdy osoby nisko reaktywne, czyli potrzebujące więcej bodźców (którzy zauważą dopiero jazdę na rollercoasterze), potrzebowałyby bardziej poważnego zaniedbania, żeby podobny schemat wytworzyć. Dlatego czasem możemy się zastanawiać „jak to jest, że moi koledzy podobnie jak ja dostawali lanie za złe oceny ale oni jakoś sobie z tym radzili a ja nie..” Temperament również wpływa na to, jak jesteśmy traktowani przez naszych rodziców, np. jedno dziecko traktowane jest inaczej niż inne, gdyż jedno jest np. pasywne a drugie walczy.
Przykłady destrukcyjnych sytuacji z dzieciństwa:
- Jeden z twoich rodziców krzywdził a drugi był pasywny i bezbronny.
- Twoi rodzice byli emocjonalnie niedostępni i mieli wysokie oczekiwania odnośnie osiągnięć.
- Rodzice kłócili się cały czas a ty - jako dziecko - byłeś tego świadkiem.
- Jeden z rodziców był chory albo pogrążony w depresji a drugi był nieobecny. Ty – jako dziecko – stałeś się opiekunem.
- Byłeś uwikłany w związek z jednym z rodziców. Oczekiwano, że wejdziesz w rolę nieobecnego współmałżonka.
- Rodzic cierpiał na fobię i był nadopiekuńczy. Bał się być sam i trzymał się ciebie kurczowo.
- Rodzic krytykował cię, nic nie było wystarczająco dobre.
- Rodzice rozpieszczali cię. Nie stawiali ci granic.
- Byłeś odrzucony przez rówieśników lub też czułeś się inny.
W następnym poście napiszę o tym, czego potrzebuje dziecko, aby się prawidłowo rozwijać a tym samym jak deprywacja podstawowych potrzeb wpływa na powstawanie schematów.
WYBÓR TERAPEUTY
Jak wybrać właściwego terapeutę? Najlepiej skorzystać z polecenia a jeśli nie mamy takowego, to można zrobić to intuicyjnie, np. wybierając najpierw ze zdjęcia, szukając osoby, która ze mną "rezonuje" lub "przemawia do mnie". Można wybierać od razu po specjalizacjach i referencjach (zawsze warto je czytać), choć ja sprawdzam to dopiero po wyselekcjonowaniu terapeutów ze zdjęć. Ważne, żeby nastawić się pozytywnie i zaufać, że Twój wybór będzie właściwy a nawet jeśli nie, to zawsze możesz zrezygnować z terapii lub zmienić terapeutę. Wiele powinna wyjaśnić pierwsza sesja, podczas której terapeuta powinien dać Ci poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Zadaniem terapeuty, jest być zdrowym dorosłym, który udziela wsparcia.
PIERWSZA SESJA
Pierwsza sesja jest głównie po to, by poznać się z terapeutą i nakreślić wstępnie z czym przyszliśmy chociaż lepiej nie wchodzić od razu zbyt głęboko w swój problem (inaczej to wygląda w interwencji kryzysowej), bo jeśli terapeuta nam się nie spodoba, to nie będziemy mieli kaca po wylaniu zbyt wielu intymnych informacji o sobie jakiemuś obcemu człowiekowi, którego pierwszy raz widzimy na oczy i nie wiemy jaki on lub ona jest. Możemy na początek zapytać terapeutę w jaki sposób będziemy pracować, ile potrzebujemy sesji, czy czeka nas dużo pracy, możemy podzielić się swoimi obawami.
Warto pamiętać, że terapeutę obowiązuje tajemnica zawodowa, gdyby zdradził komukolwiek powierzane mu tajemnice mogłyby spotkać go przykre konsekwencje a także został przeszkolony by Cię nie oceniać i nie osądzać a jego zadaniem jest Cię w pełni wspierać i akceptować. Terapeuta może nie akceptować czynów swojego pacjenta ale jego samego ma obowiązek - w przeciwnym razie, terapeuta powinien terapię przerwać . Dotyczy to głównie sytuacji trudnych związanych z popełnianiem przestępstw lub innych negatywnych zachowań.
Warto dogadać z terapeutą, czy nie ma uprzedzeń do zawodu jaki wykonujemy, koloru skóry, narodowości, orientacji seksualnej i tym podobnych.
NASZE NASTAWIENIE
Bądźmy naturalni. Nie udawajmy nikogo, kim nie jesteśmy, nie spinajmy się, terapeuta nas nie ugryzie - nastawmy się, że najpierw idziemy go poznać, nie bójmy się, że musimy wszystko mówić o sobie od razu, postarajmy się sami poznać terapeutę i sprawdzić, czy ta osoba może dać mi wsparcie jakiego potrzebuję, czy mnie uważnie słucha, czy czuję, że rozumie mój problem, czy jest obecna, czy nie ucieka przed moim wzrokiem, czy jest ciepła i wspierająca w sposób, który pasuje do mnie? Czy odbieram ją jako kompetentną?
Jak wybrać właściwego terapeutę? Najlepiej skorzystać z polecenia a jeśli nie mamy takowego, to można zrobić to intuicyjnie, np. wybierając najpierw ze zdjęcia, szukając osoby, która ze mną "rezonuje" lub "przemawia do mnie". Można wybierać od razu po specjalizacjach i referencjach (zawsze warto je czytać), choć ja sprawdzam to dopiero po wyselekcjonowaniu terapeutów ze zdjęć. Ważne, żeby nastawić się pozytywnie i zaufać, że Twój wybór będzie właściwy a nawet jeśli nie, to zawsze możesz zrezygnować z terapii lub zmienić terapeutę. Wiele powinna wyjaśnić pierwsza sesja, podczas której terapeuta powinien dać Ci poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Zadaniem terapeuty, jest być zdrowym dorosłym, który udziela wsparcia.
PIERWSZA SESJA
Pierwsza sesja jest głównie po to, by poznać się z terapeutą i nakreślić wstępnie z czym przyszliśmy chociaż lepiej nie wchodzić od razu zbyt głęboko w swój problem (inaczej to wygląda w interwencji kryzysowej), bo jeśli terapeuta nam się nie spodoba, to nie będziemy mieli kaca po wylaniu zbyt wielu intymnych informacji o sobie jakiemuś obcemu człowiekowi, którego pierwszy raz widzimy na oczy i nie wiemy jaki on lub ona jest. Możemy na początek zapytać terapeutę w jaki sposób będziemy pracować, ile potrzebujemy sesji, czy czeka nas dużo pracy, możemy podzielić się swoimi obawami.
Warto pamiętać, że terapeutę obowiązuje tajemnica zawodowa, gdyby zdradził komukolwiek powierzane mu tajemnice mogłyby spotkać go przykre konsekwencje a także został przeszkolony by Cię nie oceniać i nie osądzać a jego zadaniem jest Cię w pełni wspierać i akceptować. Terapeuta może nie akceptować czynów swojego pacjenta ale jego samego ma obowiązek - w przeciwnym razie, terapeuta powinien terapię przerwać . Dotyczy to głównie sytuacji trudnych związanych z popełnianiem przestępstw lub innych negatywnych zachowań.
Warto dogadać z terapeutą, czy nie ma uprzedzeń do zawodu jaki wykonujemy, koloru skóry, narodowości, orientacji seksualnej i tym podobnych.
NASZE NASTAWIENIE
Bądźmy naturalni. Nie udawajmy nikogo, kim nie jesteśmy, nie spinajmy się, terapeuta nas nie ugryzie - nastawmy się, że najpierw idziemy go poznać, nie bójmy się, że musimy wszystko mówić o sobie od razu, postarajmy się sami poznać terapeutę i sprawdzić, czy ta osoba może dać mi wsparcie jakiego potrzebuję, czy mnie uważnie słucha, czy czuję, że rozumie mój problem, czy jest obecna, czy nie ucieka przed moim wzrokiem, czy jest ciepła i wspierająca w sposób, który pasuje do mnie? Czy odbieram ją jako kompetentną?
„- Czy byłbyś tak miły i powiedział mi, którędy mogę się stąd wydostać?
- To zależy, dokąd chcesz się dostać – powiedział Kot.
- Wszystko mi jedno… - odparła Alicja.
- W takim razie nie ma znaczenia, którędy pójdziesz – rzekł Kot.
- …dokądkolwiek, byle dokądś – wyjaśniła dodatkowo Alicja.
- Och, z pewnością dokądś dojdziesz – odpowiedział Kot – jeśli tylko będziesz szła dość długo.”
„Alicja w krainie czarów” L. Carroll
- To zależy, dokąd chcesz się dostać – powiedział Kot.
- Wszystko mi jedno… - odparła Alicja.
- W takim razie nie ma znaczenia, którędy pójdziesz – rzekł Kot.
- …dokądkolwiek, byle dokądś – wyjaśniła dodatkowo Alicja.
- Och, z pewnością dokądś dojdziesz – odpowiedział Kot – jeśli tylko będziesz szła dość długo.”
„Alicja w krainie czarów” L. Carroll
Do podstawowych zadań coachingu należy zaliczyć jasne określenie punktu docelowego. Może się wydawać to dziwne, ale na określenie celu czasem poświęcamy co najmniej jedną całą sesję a czasem i więcej. Wśród naszych celów nie brakuje takich, które zostały nam – często zupełnie nieświadomie – narzucone przez innych, w związku z realizacją ich własnych zamierzeń lub dlatego, że ktoś chciałby narzucić nam pewną rolę. Cel, również powinien mieć charakter osobisty – skierowany na siebie i niedotyczący wypracowywania czegoś na rzecz kogoś innego - chyba, że to również ma ścisły związek z tobą - np. poprawa relacji z rodzicami, jest w pewnym sensie pracą na rzecz ciebie i twoich rodziców aczkolwiek nadal ty jesteś jak najbardziej głównym zainteresowanym, bo tobie na tej relacji żywo zależy.
W procesie coachingowym może zdarzyć się, że coachee (osoba poddająca się coachingowi), zmieni swój cel.
W coachingu cele wyznacza sobie sam klient. Kiedy zaś człowiek wyznacza cele sam dla siebie, często z powodu braku jasności bądź śmiałości zaniża oczekiwania. Zadanie coacha polega, więc na tym, aby skłonić cię do mierzenia wysoko. Oczywiście w miarę możliwości, nie chodzi bowiem o to, aby ustawić poprzeczkę zbyt wysoko. Można i to zrobić ale wówczas nie osiąga się wysoko ustawionego celu od razu tylko możliwymi do zrealizowania etapami.
Osoby zorientowane na sukces, wybierają zwykle zadania średnio trudne, a zatem takie, które jednocześnie są dla nich wyzwaniem i są możliwe do osiągnięcia. Realizacja zadania opiera się wówczas na poczuciu sprawstwa tej osoby. Kiedy zadanie zostanie zrealizowane, wzmacnia się ich poczucie własnej skuteczności i wartości. Niepowodzenia są traktowane jako przypadek, który nie podważa wiary we własną skuteczność i nie determinuje poniesienia porażki w przyszłości.
Osoby zorientowane na porażkę, albo wybierają zadania łatwe (unikają wówczas niebezpieczeństwa poniesienia porażki) albo zadania bardzo trudne (wówczas porażkę można przypisać nie sobie ale stopniu trudności zadania). Niepowodzenia są traktowane jako oczekiwany pewnik i potwierdzają jedynie niską samoocenę oraz poczucie braku sprawstwa.
A ty jakie zadania wybierasz?
Szczęśliwa Siódemka Celu
Jest wiele strategii wyznaczania celu – wg mnie, dobry cel powinien być:
Cel powinien być osadzony w czasie, jako że cel nieterminowy to tylko marzenie. Uważa się, że potrzeba sześciu tygodni, aby uwolnić się od starych nawyków i kolejnych sześciu, aby ukształtować nowe. W ciągu trzech do sześciu miesięcy można osiągnąć bardzo konkretne cele. Oprócz celu zakrojonego krótkoterminowo, warto naszkicować również pewne założenia długoterminowe, w perspektywie od roku do pięciu lat.
W procesie coachingowym może zdarzyć się, że coachee (osoba poddająca się coachingowi), zmieni swój cel.
W coachingu cele wyznacza sobie sam klient. Kiedy zaś człowiek wyznacza cele sam dla siebie, często z powodu braku jasności bądź śmiałości zaniża oczekiwania. Zadanie coacha polega, więc na tym, aby skłonić cię do mierzenia wysoko. Oczywiście w miarę możliwości, nie chodzi bowiem o to, aby ustawić poprzeczkę zbyt wysoko. Można i to zrobić ale wówczas nie osiąga się wysoko ustawionego celu od razu tylko możliwymi do zrealizowania etapami.
Osoby zorientowane na sukces, wybierają zwykle zadania średnio trudne, a zatem takie, które jednocześnie są dla nich wyzwaniem i są możliwe do osiągnięcia. Realizacja zadania opiera się wówczas na poczuciu sprawstwa tej osoby. Kiedy zadanie zostanie zrealizowane, wzmacnia się ich poczucie własnej skuteczności i wartości. Niepowodzenia są traktowane jako przypadek, który nie podważa wiary we własną skuteczność i nie determinuje poniesienia porażki w przyszłości.
Osoby zorientowane na porażkę, albo wybierają zadania łatwe (unikają wówczas niebezpieczeństwa poniesienia porażki) albo zadania bardzo trudne (wówczas porażkę można przypisać nie sobie ale stopniu trudności zadania). Niepowodzenia są traktowane jako oczekiwany pewnik i potwierdzają jedynie niską samoocenę oraz poczucie braku sprawstwa.
A ty jakie zadania wybierasz?
Szczęśliwa Siódemka Celu
Jest wiele strategii wyznaczania celu – wg mnie, dobry cel powinien być:
- Sprecyzowany, konkretny i jednoznaczny
(co konkretnie chcesz osiągnąć, uzyskać?) - Fascynujący, ekscytujący i inspirujący
(co się w tym najbardziej ekscytuje?) - Ambitny i celujący w ideał
(na ile jest to ambitne na miarę twoich możliwości?) - Wymierny i mierzalny
(po czym poznasz, że osiągnąłeś swój cel?) - Osiągalny i realny do wykonania
(na ile jesteś w stanie go osiągnąć?) - Istotny i ważny
(na ile to jest dla ciebie ważne w skali od 0 do 10?) - Określony w czasie
(na kiedy ustalasz termin realizacji?)
Cel powinien być osadzony w czasie, jako że cel nieterminowy to tylko marzenie. Uważa się, że potrzeba sześciu tygodni, aby uwolnić się od starych nawyków i kolejnych sześciu, aby ukształtować nowe. W ciągu trzech do sześciu miesięcy można osiągnąć bardzo konkretne cele. Oprócz celu zakrojonego krótkoterminowo, warto naszkicować również pewne założenia długoterminowe, w perspektywie od roku do pięciu lat.
- Co zamierzasz osiągnąć w tym miesiącu?
- Co zamierzasz osiągnąć w ciągu pół roku?
- Co zamierzasz osiągnąć w tym roku?
- Co zamierzasz osiągnąć za 5 lat?